SA Wardega zyskał rozgłos dzięki słynnemu prankowi z psem - pająkiem (ponad 170 milionów wyświetleń), który zapewnił polskiemu twórcy rozgłos na całym świecie. DM Pranks' Killer Clowns znani są ze strasznych dowcipów z udziałem klaunów - mają ich kilka w swoim dorobku. Dziś porównamy dwa zombie pranki - w wersji polskiej i włoskiej. Warto dodać, że SA Wardęga miał swój wkład w film DM Pranks. Czy będzie to widać? Zobaczymy.
Co weźmiemy pod uwagę podczas bitwy?
- efekty specjalne (jeśli takowe istnieją),
- muzyka,
- pomysłowość pranków i ich fabuła,
- charakteryzacja i gra aktorska,
- ogólny poziom strachu – ocena w skali od 1 do 6.
SA Wardega
Efekty specjalne. W filmie takowych nie ma, ale youtuber chyba ich nawet nie potrzebuje.
Muzyka wywołuje strach, oparta na tzw. dysonansach – dźwiękach, które nie współgrają ze sobą, wywołując dyskomfort u słuchacza. SA Wardega doskonale o tym wie. Potrafi wywołać w odbiorcy lekki dreszczyk już przed pojawieniem się zombiaka. Muzyka nie jest monotematyczna (pojawiają się zarówno niskie, jak i wysokie dźwięki), ale świetnie dopasowana do poszczególnych sytuacji. Regulacja głośności czy odgłosy pożerania ludzi przez zombie też robią niemałą robotę. Prawie jak Z Archiwum X!
Zombie Apocalypse Halloween Prank (SA Wardega)
Pomysłowość. Już pierwsza scena sprawia, że można się poczuć jak na horrorze w kinie (na myśl przychodzą fragmenty z filmu „Droga bez powrotu” - kto widział, ten wie, o czym mowa). Jak to w prankach bywa - większej fabuły nie ma, liczy się fun – tutaj można zauważyć przemyślany scenariusz. Świetne ujęcie w lesie i scena w windzie. Ktoś ma pomysł, w jaki sposób pół-człowiek zaczął się poruszać?
Charakteryzacja i gra aktorska. Zombie jak zombie - wszystko się w tym przypadku zgadza. Brawo za rekwizyty - ludzkie wnętrzności na ulicy i w windzie robią wrażenie. Dobry pomysł z podzieleniem aktorów na tych, którzy gonią swoje potencjalne ofiary oraz na tych, którzy zostają na ulicy... dokończyć posiłek.
DM Pranks' Killer Clowns
Efekty specjalne. Jest jeden, który - jak okazało się w opisie - nie był zmyślony. Mowa o eksplozji na początku video, która została wykonana na potrzeby pranka. Choć twórcy zastrzegają, że w pobliżu nie było nikogo, więc wszystko wydaje się bezpieczne i pod kontrolą, nie można być tego pewnym...
Muzyka. W tym przypadku nie wychodzi na pierwszy plan. Pomijając początkową scenę, straszne dźwięki są zwykle ściszone. Być może to po to, aby widz mógł maksymalnie skupić się na danej scenie. Inaczej jest z mową zombie, która jest zaakcentowana dość głośno. My wolimy mroczny akompaniament w stylu SA. To po prostu podkręca klimat.
Super Zombies Infection Scare Prank!
Pomysłowość. Widać analogię w żartach autora. Prankster chowa się, by w niespodziewanie wyskoczyć z kryjówki i zacząć gonić swoją ofiarę. Tak było w przypadku klaunów i tak też jest tutaj. Co do samych scen, ciekawa jest rzecz jasna ta z eksplozją, po której następuje inwazja zombie. Kolejna warta uwagi scena - z udziałem psów - potęguje strach zarówno w ofierze, jak i w widzach.
Charakteryzacja i gra aktorska. W tej kwestii większość rzeczy jest w porządku. Dzięki zbliżeniom na aktorów można zobaczyć, że charakteryzatorzy odwalili dobrą robotę. Bardzo pomocne w uzyskaniu efektu przerażenia są także rekwizyty - ciężkie narzędzia i pochodnie. Jedyne, co może nie pasować to bieg zombiaków za ofiarami. Przecież nie tak poruszają się żywe trupy...
Teraz czas na Was! Czas na wyniki! Kogo wybieracie?
Autor: Sandra Lepsza