"Opowiem Wam pewną historię, a jak podacie ją dalej, to będzie miło, może ktoś w firmie Mercedes zarumieni się ze wstydu. Odcinków będzie kilka, będę wrzucał jeden dziennie" - tak kilka dni temu Krzysztof Stanowski poinformował rzeszę ponad 100 tys. swoich fanów o swoim problemie. W październiku ten popularny dziennikarz sportowy stał się (nie)szczęśliwym posiadaczem najnowszego Mercedesa klasy E. "Reklamowany jako najinteligentniejsze auto, jakie kiedykolwiek stworzono. Na bazie moich własnych doświadczeń apeluję: pod żadnym pozorem nie kupujcie" - tak zakup skomentował influencer, który co miesiąc płaci wysoką ratę leasingową, a samochód większość czasu stoi nieużytkowany w serwisie.
Źródło: www.twitter.com/K_Stanowski
Jego zdaniem sprzedano mu fabrycznie uszkodzony samochód. Co najgorsze, autoryzowana stacja obsługi nie potrafiła zdiagnozować i wyeliminować usterki. Stanowski sfrustrowany trwającą ponad miesiąc batalią z koncernem postanowił wykorzystać swoje „wpływy” i zasięgi w social media. Z pomocą przyszli mu jego fani, którzy szybko włączyli się do walki i nie pozwolili nudzić się agencji obsługującej konto społecznościowe Mercedesa. Choć z profilu marki znikały krytyczne uwagi pod adresem koncernu (według oficjalnego stanowiska firmy komentarze były blokowane przez filtr wyłapujący wulgaryzmy), to w mediach społecznościowych zrobiło się głośno o całej sprawie. Powstał nawet hasztag #MercedesStanowskiego. W rezultacie Stanowski odebrał telefon od przedstawiciela koncernu z zapewnieniem, że wkrótce jego problemy się skończą, a on otrzyma nowy, sprawny egzemplarz zakupionego auta.
Źródło: www.facebook.com/MercedesBenzPolska
Taki koniec tej historii nie dziwi Moniki Czaplickiej, która na co dzień zajmuje się kryzysami w social media. Jej zdaniem media społecznościowe coraz częściej są wykorzystywane do wywierania wpływu na firmach: "Myśląc o tych wszystkich latach, kiedy markom gubiły się reklamacje i klienci byli skazani na traktowanie ich często w słaby sposób, mamy wreszcie szansę na odzyskanie równowagi. Teraz od firm zależy co będzie dalej".
Źródło: www.twitter.com/K_Stanowski
Czy taka sytuacja oznacza, że Influencerzy mogą dzięki swojemu statusowi społecznemu z lepszym skutkiem dochodzić swoich praw i roszczeń? "Czasem na pewno tak jest. Ale często Kowalski też otrzymuje od firmy bardzo dużo, dlatego, że marki wiedzą, że to ostatecznie Kowalski jest klientem i jeśli on będzie rozpieszczony, to każdy inny Kowalski poczuje się rozpieszczony. Rozpieszczając tzw. wpływowiczów sprawiamy wrażenie, że dbamy tylko o tych zasięgowych i "wartościowych", a to nie buduje pozytywnego wizerunku marki" - przekonuje ekspertka. Jej zdaniem, marki nie powinny obawiać się klientów-influencerów, a co więcej powinny ich traktować jak normalnego klienta.
Źródło: www.facebook.com/MercedesBenzPolska
Czaplicka uważa, że w całej sytuacji nie tylko Mercedes zachował się nieprofesjonalnie. Pewne błędy popełnił również sam Stanowski. "Producent powinien wymienić auto na nowe, sprawne. Kasowanie negatywnych postów przez firmę również jest bardzo słabe, a zasłanianie się filtrem, który ukrywa pewne wyrazy, ale nie kasuje… No cóż. Niestety, również redaktor Stanowski momentami nie zachowywał się na odpowiednim poziomie. Nie wiem jak u innych, ale u mnie nie zrobił najlepszego wrażenia. Chodzi o styl i język wypowiedzi " - podsumowuję ekspertka.
Cel uświęca środki?
Autor: Bartłomiej Kawalec