Czas wyciągnąć czarodziejską kulę, dodać do tego pierwiastek analitycznego myślenia, oprószyć to szczyptą danych i... voila! Zobacz, jaki los prawdopodobnie czeka Facebook Marketplace oraz jak jego obecność odbije się na konkurencyjnych portalach.
Targ Facebooka kontra reszta świata
Co miesiąc Allegro odnotowuje 55 milionów ofert i 14 milionów transakcji. Średnio w skali roku przypada 20,5 transakcji na jednego użytkownika (źródło: businessinsider.com.pl). Z kolei w serwisie OLX znajdowało się 10 milionów ogłoszeń z całej Polski (stan na lipiec 2016; źródło: wikipedia.pl). Trudno sobie wyobrazić, żeby te dane diametralnie zmieniły się przez Facebook Marketplace. Godne zaufania Allegro, uwielbiany przez Polaków (bo darmowy i łatwy w obsłudze) OLX czy nawet już dawno oswojone Gumtree mogą poszczycić się tak bardzo ugruntowaną pozycją w kraju, że nie mają się czym przejmować. Grupa Allegro rośnie w siłę z roku na rok, co doskonale widać chociażby w działaniach marektingowo-sprzedażowych (nie tylko marketerzy zachwycają się świątecznymi reklamami i Legendami Polskimi). Poza tym my, Polacy, nie lubimy dużych zmian, a jak już się do czegoś przyzwyczaimy, to zwykle przy tym zostajemy... Czemu nie, skoro się sprawdza?
Oczywiście to tylko przypuszczenia – wiele zależy od grupy docelowej, która w przypadku wszystkich tych serwisów jest bardzo szeroka. Biorąc pod uwagę jednak mikro- i małych przedsiębiorców, Facebook Marketplace z pewnością posłuży dywersyfikacji ich sprzedaży. Od razu po wejściu w aplikację, już na pierwszej stronie widzę ofertę z usługą stylizacji rzęs. Biznes „od człowieka do człowieka” nabierze jeszcze większego znaczenia (nic nie wiadomo na temat tego, aby Facebook Marketplace dopuszczał profile marek do udziału w transakcjach). Aspekt wart głębszej obserwacji.
Czy Facebook Marketplace ma w ogóle sens?
Przyglądam się użytkownikom serwisów OLX i Allegro, zwłaszcza tego pierwszego. Jeszcze niedawno Internet zalewały screeny wiadomości, w których to potencjalni kupcy proszą sprzedawców o drastyczne wręcz zejście z ceny, argumentując to stwierdzeniem „..., to biorę od razu”. Przypominam sobie (zresztą chyba trwający nadal) szał na Gang Świeżaków z Biedronki, podczas którego „madki” proszą o darmowe maskotki ze względu na „horom curke”. Nie wspominam już o sprzedających, którzy wykorzystując naiwność kobiet i ich ogromną chęć posiadania pluszowych warzywek, wystawiają maskotki za nierzadko większe niż w sklepach ceny (zwłaszcza, gdy przedmiotem transakcji jest unikalny egzemplarz Świeżaka). Wpisuję więc magiczne hasło w wyszukiwarkę FM i co widzę? To:
Facebook Marketplace istnieje na polskim rynku jeszcze za krótko, by móc wysuwać śmiałe wnioski. Co jeśli jednak pojawią się kontrowersyjne sytuacje podobne do tych na innych portalach? Zuckerberg, np. za głosem uczciwych użytkowników, może się zdenerwować i znowu go wycofać (przypominam: pierwsza wersja facebookowej tablicy ogłoszeń na komputery osobiste weszła w życie w 2007 roku, jednak ze względu na brak popularności wycofano ją po 7 latach). Byłoby miło, gdyby FM stał się miejscem kulturalnych transakcji, bez wyzyskiwania czy naciągania kogokolwiek, z opcją wspomagania biznesu i gwarancją bezpieczeństwa (na to pewnie trzeba będzie poczekać, bo aplikacja nie pośredniczy w płatnościach i dostawach). Ale to już oczywiście zależy od nas i od twórców. Jak to mówią, chcieć to móc...
Autor: Sandra Lepsza