Świetne zdjęcia, dzięki którym trafili do Kadrów Roku 2015 i porywające teksty z najdalszych zakątków świata – to jedno z największych odkryć polskiej blogosfery podróżniczej – blog SwiatWedlugRostkow.pl. Autorzy, Sandra i Rostek blogują od 2014 roku, a od sierpnia 2015 roku relacjonują swoją podróż poślubną dookoła świata. Dzięki nim można przenieść się na moment do winnic Toskanii, w birmańskie góry, na egzotyczne plaże Fidżi i do krainy pachnącej Tacos. W tym roku znaleźli się w najlepszej trójce konkursu Blog Roku w swojej kategorii. Współpracowali m.in. z Bravofly, biurem podróży ITAKA i Wydawnictwem Znak. Blog Świat Według Rostków to masa praktycznych porad i inspiracji na tanie podróżowanie, a profil autorów na Instagramie to prawdziwa uczta dla oka. Złapaliśmy Rostków między podróżami, żeby zapytać o blogowanie z najdalszych miejsc globu i przepis na perfekcyjne posty.
P: Spanie na dworcu, tysiące kilometrów w samochodzie, tygodnie bez dostępu do Internetu. Jak w takich warunkach prowadzić bloga?
S i R: Prawdziwy podróżnik zawsze znajdzie niezabezpieczoną sieć, z której może skorzystać. A tak na serio, to faktycznie czasami straciliśmy trochę czasu, zanim udało nam się podłączyć do Internetu. Jednak dla chcącego nic trudnego, a z pomocą zawsze przychodzi niezawodny McDonald lub w Australii Red Rooster. Kolejne notki blogowe można pisać na sucho na komputerze, najbardziej czasochłonne jest wrzucenie zdjęć na serwer. Nie ukrywamy, że podczas podróży mieliśmy pewne opóźnienie na blogu, bo przez 4 dni żyliśmy na prawie bezludnej indonezyjskiej wyspie lub maszerowaliśmy przez Himalaje, ale ostatecznie zawsze dawaliśmy radę.
Źródło: http://swiatwedlugrostkow.pl/
P: Wasze wpisy szczegółowo opisują zwiedzane miejsca, ceny produktów, trasy. Kompanem Waszych podróży jest notes i długopis, czy macie pamięć fotograficzną?
S i R: Mimo, że początkowo mieliśmy w głowie obraz naszej dwójki podróżującej przez świat ze starymi wypłowiałymi plecakami i notesikiem w ręce, w którym skrupulatnie zapiszemy każdą myśl, to jednak podróże szybko zweryfikowały te plany. Już po miesiącu porzuciliśmy dziennik, kupiony gdzieś na straganie w Tajlandii, a wszystkie istotne informacje (jak ceny hoteli, atrakcji czy koszt transportu) zaczęliśmy zapisywać w nowoczesnym Excelu, który pozwalał nam jednocześnie kontrolować miesięczne wydatki. Niezawodnym narzędziem okazał się również zwykły notatnik Windowsa. Jak widać nie jesteśmy więc romantycznym typem podróżników starej daty, lecz raczej korzystamy z tego, co daje nam nowoczesna technologia. Chociaż do tej pory jesteśmy w stanie wymieć nazwy prawie wszystkich noclegów na naszej trasie.
P: Jaka podróż zainspirowała Was do tworzenia bloga?
S i R: Do stworzenia bloga zainspirowały nas plany na 2014 rok, kiedy to nasze konto zubożało o kilkaset złotych, ale na mailu czekały zarezerwowane bilety na Sycylię, Islandię, do Nowego Jorku i Azji Południowo-Wschodniej. Jako, że wcześniej odkryliśmy kilka inspirujących blogów stwierdziliśmy, że może i my moglibyśmy opowiedzieć o swoich wojażach. Jak pewnie w przypadku większości blogerów, naszą główną motywacją była chęć informowania na bieżąco rodziny i znajomych o naszych podróżach. Dopiero trochę później zaczęliśmy trafiać do większej grupy odbiorców i nie ukrywamy, że pisanie dla tylu osób sprawia nam wielką przyjemność.
Źródło: http://swiatwedlugrostkow.pl/
P: Prowadzicie bloga we dwoje. Jak dzielicie się obowiązkami?
S i R: Sandra zajmuje się artystyczną stroną bloga. Pisze teksty, wpisy na Facebooka, robi zdjęcia, tworzy galerię i prowadzi Instagrama. Rostek natomiast czuwa nad stroną techniczną. Jeżeli coś nie chce zadziałać lub wymaga poprawki to on śpieszy na ratunek. No i to właśnie on stworzył bloga i doprowadził go aktualnego wyglądu, a jego skrzywienie zawodowe (grafik-informatyk) powoduje, że cały czas stara się utrzymywać nowoczesny wygląd bloga.
P: Jednym z pierwszych elementów w tworzeniu bloga jest wybór nazwy. Jaka jest historia Waszej?
S i R: Fakt, nad nazwą trochę się głowiliśmy. Chcieliśmy, żeby było prosta i chwytliwa, ale też kojarząca się z nami. Jesteśmy razem od pierwszej klasy liceum, a przez nazwisko męża wszyscy mówili na nas Rostki, no i tak powstał Świat według Rostków. Na pomysł tej nazwy wpadliśmy podczas jednego ze spotkań podróżniczych w Krakowie.
P: Jakie 5 przedmiotów powinien zabrać bloger podróżniczy na bezludną wyspę?
S i R: No jak to co? Laptop, smartfon, tablet, ładowarki oraz mobilny router :) A tak serio, to chyba sprawa indywidualna. Są blogerzy, którzy nie wyjadą bez ciekawej książki dotyczącej danego regionu, są tacy, którzy są zakręceni na punkcie mórz i oceanów i nigdzie nie ruszą się bez sprzętu do snorkelingu i jesteśmy my, widzący świat przez oko obiektywu (Sandra) oraz przez pryzmat historii tych miejsc (Rostek). Wydaje nam się jednak, że odkrywanie świata samemu bez dzielenia się swoimi szczęściem i emocjami z innymi jest nie do końca pełnym przeżyciem, dlatego 5 przedmiotów bez zastanowienia wymienilibyśmy na 5 bliskich nam osób.
P: W komentarzach na Waszym blogu czytelnicy często chwalą zdjęcia. Co Waszym zdaniem oprócz nich wpływa na sukces bloga podróżniczego?
S i R: Wydaje nam się, że w dzisiejszych czasach ludzie szukają autentyczności. Strony biur podróży zazwyczaj opisują miejsca jako wyjątkowe, niepowtarzalne i potencjalny turysta nie potrafi obiektywnie ocenić czego może się spodziewać w danym kraju. Blogi dają możliwość poznania dwóch stron medalu i zrozumienia, że czasem trzeba się trochę napracować, żeby coś zobaczyć i przeżyć. Zawsze staramy się pokazać nas - Rostków takimi jakimi jesteśmy na prawdę. Prowadzimy bloga zgodnie z dewizą, że nie ma w nim miejsca na przekoloryzowane historie i udawanie kogoś kim nie jesteśmy. Z doświadczenie wiemy także, że bardzo chętnie czytane są wpisy na temat porad praktycznych w konkretnym rejonie świata. Niejednokrotnie sami przekopaliśmy cały Internet w poszukiwaniu cennej dla nas informacji, dlatego teraz staramy się wychodzić z nią do naszych czytelników i dzielimy się zdobytą na miejscu wiedzą.
Źródło: https://www.instagram.com/swiatwedlugrostkow/
P: W tym roku znaleźliście się w najlepszej trójce konkursu Blog Roku w swojej kategorii, czego gratulujemy. Jak taki ranking wpływa na działalność blogera?
Przede wszystkim więcej osób zawitało na naszego bloga i polubiło nas na Facebooku. Domyślamy się, że są to głównie osoby związane z tematyką podróżniczą, a nie przypadkowe kliknięcia, więc cieszymy się, że kogoś zainteresowało to co robimy. Pojawiło się również kilka fajnych ofert współpracy, a blog zaczął generować malutkie zyski. To prawdziwe szczęście móc robić to co się lubi i jeszcze mieć z tego jakieś korzyści.
Coraz częściej dostajemy również wiadomości, że inspirujemy i zarażamy pozytywną energią, od całkowicie obcych nam ludzi i to zdecydowanie cieszy nas najbardziej.
Rozmawiała Patrycja Górecka.