W maju Skutecznie.Tv znalazło się wśród trzech najpopularniejszych kulinarnych kanałów polskiego YouTube’a. Jego autorka Magda prowadzi także popularnego bloga Gotuj.Skutecznie.Tv i napisała książkę kulinarną „Szybko, smacznie domowo”. Tytuł szybko trafił na listę bestsellerów Świata Książki i Empik'u. Swoje video-przepisy Magda kieruje do osób zabieganych, które nie mają pomysłu na to, co wrzucić do garnka lub nie potrafią gotować, a chcą się tego skutecznie nauczyć. Pomaga im, dostarczając przepisy na proste, smaczne i szybkie w przygotowaniu dania z prostych dostępnych składników oraz ucząc sztuki kulinarnej. Magda zdradza nam jak wygląda kręcenie filmów „od kuchni” i opowiada o hejcie w blogosferze kulinarnej.
P: Twój kanał na YouTube prowadzisz od 5 lat, czy przed jego stworzeniem miałaś konkretne plany, co ma się tam znaleźć i w jakiej formie?
M: Nie, wtedy jeszcze nie było to nic konkretnego. Miałam tylko jeden plan: pokażę i udowodnię, że gotowanie w domu może być szybkie i skuteczne, nawet przy rodzinie i dwójce małych dzieci, prowadzeniu domu oraz wymagającej pracy zawodowej (gdy zaczynałam prowadzić blog oraz kanał YT pracowałam już jako menedżer w pewnej poznańskiej firmie, a potem już było tylko „szybciej” i wyżej, bo awansowałam, co przekładało się na coraz mniej czasu, czyli przepisy musiały być szybkie).
Od początku postawiłam zatem na to, na co zawsze stawiam w życiu: jak już coś robię, to robię to dobrze, a przynajmniej przykładam się do tego na 120%. No bo skoro już poświęcam czas na wykonanie jakiejś rzeczy, to skupiam się na tym, by robić to dobrze. A dla mnie „dobrze” to „skutecznie”. I to w zasadzie moja dewiza, która siłą rzeczy przełożyła się na nazwę: gotuj jak? Skutecznie:) I stąd nazwa bloga.
Drugą rzeczą, którą cały czas miałam w głowie była silna potrzeba posiadania swojego miejsca na ziemii, gdzie nikt nie będzie mi dyktował co mam robić (pewnie wiązało się to z pracą zawodową, bo nad każdym menedżerem stoi menedżer wyższego szczebla, który ma prawo mieć swoje wizje, a to może być frustrujące. Zaowocowało to powołaniem do życia bloga oraz kanału YT, które od tamtego dnia nieustannie i z ogromną motywacją oraz satysfakcją rozwijam. Często po nocach, gdy rodzina już śpi.
Źródło: https://www.youtube.com/user/SkutecznieTv
P: Jaki jest przepis na sukces w blogosferze kulinarnej? Prostota i autentyczność?
Chyba po prostu sprawdzone przepisy. W moim przypadku sloganem są słowa „proste, smaczne, szybkie w przygotowaniu”, bo wywodzę się z grupy aktywnej zawodowo (przez lata piastowałam wymagające stanowiska menedżerskie, co nie dawało zbyt wiele wolnego czasu, a gotować w domu chciałam). Mam dwójkę dzieci, męża, dom, którym też trzeba przecież jakoś „zarządzać” i z czasem zaobserwowałam, że moje szybkie i proste dania smakują nie tylko nam, ale także bliższej i dalszej rodzinie, przyjaciołom czy znajomym. Stworzyłam więc video-blog, ucząc się wszystkiego od podstaw, wyciągając wnioski z własnych błędów i sukcesów. Obecnie miejsce to odwiedzają setki tysięcy osób miesięcznie, kanał YT ma ponad 100 tysięcy subskrybentów. I liczby te nieustannie rosną. Wiem, że wiele osób stawia pierwsze kroki w kuchni właśnie z przepisami ze Skutecznie.Tv. To szalenie motywujące i do dziś, kiedy czytam wiadomości z podziękowaniem za tę naukę mam gęsią skórkę. To dla mnie sens prowadzenia bloga. Myślę, że widzowie wiedzą, że zależy mi na ich sukcesie i na tym, by przepis się udał. Bo zależy i to bardzo, i na tym polu dokładam wszelkich starań. Dzięki temu przepisy są nie tylko łatwe i proste, ale także precyzyjnie wyjaśnione. I wsparte video-przepisem, który redukuje ewentualne wątpliwości do minimum.
P: Ile trwa przygotowanie jednego filmu i jak krok po kroku to wygląda? Jakie są koszty takich nagrań?
M: Wszystko zależy od dania, więc jednej odpowiedzi nie ma. Średnio jednak należy przyjąć, że minimum kilka godzin na jeden film i przepis należy poświęcić. Gotowanie z nagrywaniem zajmuje więcej czasu niż gotowanie bez kamery (trzeba uwzględnić np. doświetlenie stanowiska, ustawienie kamery, dobre czytelne ujęcia, czasem powtórki).
Krok po kroku? To znowu zależy od dania oraz mojego rozkładu dnia, ale w dużym uogólnieniu wygląda to tak: gotuję z kamerą, jemy posiłek, pytam rodzinę czy puszczać do netu (innymi słowy: smakowało wszystkim?), jeśli tak, to przepis przechodzi dalej, zgrywam pliki na komputer, montuję film, oglądam czy jest ok i czy jest czytelny, dokonuję poprawek, po czym renderuję i na końcu upload do internetu. Tak, wiem, to zajmuje sporo czasu i spokojnie można to przyrównać do pracy zawodowej czy np. dodatkowego etatu.
Koszty także trudno jednoznacznie zdefiniować, bo one również zależą od dania. Największe koszty jednak to na pewno sprzęt (kamera, oświetlenie, audio) oraz czas, który inwestuję w nagranie oraz opisany powyżej proces. A także koszty hostingu oraz inne okołoblogowe, o których zwykle się nie mówi, a które są i rosną wraz ze wzrostem blogu. Nie chcę o nich mówić, bo nie czuję potrzeby, nie zbieram dotacji, nie obciążam nimi widzów, ale od czasu do czasu podejmuję współpracę z marką, której produkt czy filozofia jest mi bliska, dzięki czemu pozyskuję środki na prowadzenie działalności. O współpracy zawsze informuję widzów, dzięki czemu wiedzą, że dany film powstaje we współpracy z daną marką oraz jakiej marce mogą zawdzięczać stały i bezpłatny dostęp do dobrych, sprawdzonych przepisów.
P: Przepisów w sieci są tysiące, skąd pomysły na nowości? Jak się inspirujesz?
M: To chyba coś z czym się urodziłam, bo nie umiem tak prosto odpowiedzieć na to pytanie:) Kocham gotować, więc inspirację jestem w stanie znaleźć wszędzie, nawet podczas zabawy z dziećmi w klocki lego. Lub podczas wizyty w restauracji, patrząc na danie na sąsiednim stoliku czy czytając menu. Często inspirują mnie sezonowe produkty np. kupując szparagi i wołowinę już wiem co z nich zrobię i jak je doprawię.
Ale tak naprawdę, najczęściej inspiruje mnie życie, czyli zawartość szafek i lodówki. Rzadko gotuję z gotowych przepisów –wyjątkiem są nasze rodzinne przepisy lub receptury, którymi wymieniam się ze znajomymi. Uwielbiam bowiem rozmawiać o kulinariach, serio:)
P: Czy w blogosferze kulinarnej także można się spotkać z hejtem?
M: Chyba tak. Choć przyznam, że jakoś szczególnie mocno tego na razie nie doświadczam. Publiczność Skutecznie.Tv jest wyjątkowo kulturalna. Są jak moja rodzina i dokładnie tak właśnie wszystkich moich widzów traktuję. Zdarzają się rzecz jasna jakieś pojedyncze komentarze, ale moim zdaniem świadczą one o kulturze wypowiadającego się i kiedy tak patrzę na słowa, których ja sama nigdy nie umieściłabym na piśmie (napisane, przechlapane, często już nie da się tego cofnąć, prawda?), zastanawiam się co kieruje człowiekiem, który je napisał. Co musiał czuć, żeby napisać takie słowa. I jest mi go po prostu… żal. Mam nadzieję, że nie urażę nikogo, kto będzie to czytał, ale naprawdę taki brak pohamowania w pisemnych wypowiedziach nie jest powodem do dumy (ha, ale dowaliłem!), tylko do zastanowienia się nad sobą (ja za każdym razem czytając tego typu wypowiedź mam myśl: „biedne dziecko”, nawet, jeśli mam podejrzenie, że pisał to dorosły i mam ochotę temu piszącemu jakoś pomóc, bo przecież wszystko można wyrazić grzeczniej, kulturalniej, bez celowego urażenia drugiej strony). Czasem odpisuję na takie komentarze, ale zwykle wywiązuje się z tego długa, w ogóle niekulinarna dyskusja, która nie jest potrzebna pod przepisami, więc reaguję odpowiedzią coraz rzadziej. Co ciekawe, z reguły to widzowie dają lekcje kultury temu komuś (wspominałam, że mam wspaniałych widzów, prawda?:))
P: Zdarza Ci się czasem ugotować coś niejadalnego co nie ląduje na talerzu, blogu i kanale?:) Masz jakieś ciekawe wspomnienia z tym związane?
M: Tak, zdarza się:) Nie wiem czy to ciekawe, ale na pewno długo tego nie zapomnę. Kiedyś ugotowałam gulasz z buraków, który w mojej głowie był cudownie „mięsisty”, świetnie doprawiony, tymczasem coś zrobiłam nie tak lub jeszcze nie dopracowałam mentalnie sposobu na gulasz z buraka, bo wyszło coś na kształt barszczu, tyle, że niedobrego, bo coś nie zagrało z przyprawami. Zwykle z takich dań robię zupę, rozcieńczając wodą lub wywarem i dodając jakąś kaszę, ryż, mięso czy warzywa, ale ten nieudany gulasz mocno zapadł mi w pamięć, bo musiałam go po prostu wyrzucić. Nic do tego buraka nie pasowało. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie udało mi się czegoś odratować, więc mocno go pamiętam:( Z reguły jednak, nawet, jeśli coś się nie uda, to zwykle mam pomysł na odratowanie dania, tworząc z niego zupełnie inny posiłek. I ten drugi już zwykle smakuje. Na szczęście:)
P: W zeszłym roku pojawiła się Twoja książka, jak wpłynęło to na popularność Twoich kanałów?
M: Nie, chyba jakoś szczególnie nie. Przynajmniej nie zaobserwowałam tego. Mowa o książce „Szybko, smacznie, domowo” z prostymi przepisami podzielonymi na bloki z punktu widzenia osoby pracującej zawodowo, czyli przepisy przed pracą, po pracy, weekend, itp. Wydaje mi się, że książka oraz blog i kanał YT idą odrębnymi torami, choć mam świadomość, że to popularność kanałów wpłynęła na sukces książki (sprzedawała się na tyle dobrze, że z tego co wiem był co najmniej jeden dodruk). Kwestią sprzedaży zajmuje się jednak wydawnictwo, ja tylko (tylko;)) tę książkę napisałam (tekst, przepisy, zdjęcia), ale na wydanie, druk, sprzedaż czy dystrybucję już nie miałabym czasu. Natomiast ogromnie ucieszyła mnie informacja, że już kilka dniu po wydaniu tytuł wszedł na listę bestsellerów Świata Książki i Empiku. Oraz szalenie pozytywne informacje od widzów, że książka się podoba, jak i mnóstwo próśb o kolejne tytuły. To pokazuje, że proste, smaczne i szybkie w przygotowaniu dania, które znajdziecie na Skutecznie.Tv są potrzebne. A ja kocham robić potrzebne rzeczy:)
P: Jakie cechy powinien mieć produkt, który bloger kulinarny chętnie będzie lokował w swoich wpisach/filmach?
M: To trudne pytanie, bo każdy bloger podchodzi do tematu inaczej, prawda? Mogę tylko powiedzieć o sobie i moim podejściu. Taki produkt musi być dobry jakościowo, muszę go sama używać w kuchni i być z niego zadowolona. Może być nowy na rynku, ale wtedy, zanim o nim opowiem lub w jakikolwiek sposób go zaprezentuję, muszę mieć możliwość przetestowania i użycia go w środowisku naturalnym (w sensie: podczas codziennego gotowania). Opowiem o nim tylko, jeśli jestem z niego zadowolona i poleciłabym go np. mojej mamie czy siostrze. To znowu wiąże się z moim podejściem do widzów. Relację z nimi budowałam długo i po ludzku, często to wieloletnie „przyjaźnie” wirtualne, wielu widzów poznaję po nicku i stylu pisania, część znam wręcz po imieniu i nazwisku, to naturalne, że nie chcę tego zepsuć czymś pochopnym, prawda? Wspominałam, że czytelnicy i widzowie są dla mnie jak rodzina. To przekłada się także na tę płaszczyznę. Jeśli wiem, że poleciłabym produkt mojej siostrze (a jest wymagająca), to śmiało opowiem o nim i na blogu. Z drugiej strony, jeśli nie jestem przekonana do produktu, to niezależnie od stojącego za nim budżetu nie podejmę współpracy.
P: Co decyduje o tym czy podejmujesz współpracę z marką (jeśli współpracujesz)?
Tak jak wspominałam w pytaniu o kosztach filmów i prowadzeniu blogu, czasem podejmuję współprace z markami, ale wybiórczo. Częściowo odpowiedziałam na to pytanie także powyżej. Owszem, otrzymuję wiele zapytań o współpracę, bo blog jest znany, ceniony i szanowany. To nie jest jednak tak, że każda oferta może być przyjęta. Raz, że nie chcę zrobić z kanałów reklamowej choinki (wystarczy mi tyle, by utrzymać blog oraz sfinansować koszty, które on generuje, niestety nie są one niskie). Dwa, nie każdy produkt jest spójny z tym, co używam w kuchni i tak np. jeśli nie używam produktu xyz (pozwólcie, że nie będę wymieniać konkretnych), to produkt xyz nie pojawi się w moim filmie. Czyli głównie decyduje u mnie to czy użyłabym produktu danej marki we własnej kuchni, w domu czy w życiu. Coraz częściej myślę o podjęciu stałej współpracy z marką lub markami, których używam na co dzień (np. przyprawy, olej, itp.), bo to byłaby dobra symbioza i myślę, że coś kapitalnego dla wszystkich trzech zaangażowanych stron: widzów, marki i twórcy. Na razie jednak nie podjęłam takiej decyzji.
P: Proszę dokończ zdanie: Blogowanie to dla mnie…
M: To kilka rzeczy naraz, w zasadzie równolegle. Wspomnę zatem o najważniejszych.
Odskocznia od rzeczywistości, mój kawałek świata, który tworzę wg własnego pomysłu i uznania, realizując całość tak, jak mam ochotę lub jak akurat „czuję”. Nikt nie narzuca mi swojego zdania, oceny czy stylu, choć oczywiście widzowie mają tu wyjątkowo dużą furtkę i pole do popisu, bo akurat z nimi uwielbiam wchodzić w dialog, słuchać, reagować na potrzeby:)
Miejsce, gdzie dzielę się z odbiorcami –zarówno przepisami, jak i kawałkiem siebie. Czuję ogromną radość z pomagania tym, którzy tego potrzebują i jeszcze większą radość z tego, jeśli ktoś rzeczywiście na tym skorzysta. Moja pomoc polega na upraszczaniu i ułatwianiu życia (i chyba mam do tego ogromny talent, bo upraszczam co tylko można, nie tylko w kuchni) i chętnie się tym dzielę. Zatem, jeśli nie masz weny lub ochoty na wymyślanie dań, nie masz pomysłu na „co dziś na obiad” i jednocześnie nie chcesz długo stać przy tych przysłowiowych garach, to zapraszam do Skutecznie.Tv po proste, smaczne i szybkie przepisy:)
To także sposób na komunikowanie i dotarcie z informacją do osób, do których pewnie nigdy bym nie dotarła, gdyby nie mój blog. Poznałam tu mnóstwo wspaniałych ludzi. A przede wszystkim zrozumiałam, że nie tylko ja potrzebuję szybkiego i skutecznego podejścia do życia (to fragment związany z blogiem kulinarnym, więc czytaj: do gotowania). Jest nas dużo więcej, co najmniej setki tysięcy i świetnie czuję się w tym doborowym gronie.
Podsumowując: blogowanie to moje miejsce (i mój głos), sposób na dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, wspaniała społeczność ludzi i wzajemna komunikacja.
Rozmawiała Patrycja Górecka