Martyna : Skąd pomysł na nazwę Lifemanagerka?
Agnieszka: Nigdy nie byłam dobra w wymyślaniu nazw… Do tej zainspirowała mnie moja praca. Kiedy zakładałam bloga, pracowałam w agencji marketingowej na stanowisku Project Managera. Stwierdziłam, że życie też jest takim projektem, którym trzeba umiejętnie zarządzać i że może to być myślą przewodnią mojego bloga.
M: Z zawodu jesteś marketingowcem, skąd pomysł na założenie bloga o zdrowym stylu życia?
A: Kiedy pod wpływem problemów zdrowotnych zaczęłam zmieniać swój styl życia na zdrowszy, szybko odnalazłam w tym pasję. Pamiętam, jak chodziłam po supermarkecie i wnikliwie czytałam składy produktów, a koło mnie stały wózki innych ludzi, napakowane jedzeniem fatalnej jakości, pełne konserwantów, chemii, wzmacniaczy smaku… Czasami miałam ochotę podejść do kogoś i poradzić mu, aby kupił inny jogurt, taki składający się tylko z 3 rzeczy, a nie z 15. Oczywiście w „realu” nie mogłam tego robić, więc postanowiłam zacząć uświadamiać ludzi w sieci. Do teraz, kiedy nachodzą mnie wątpliwości, czy prowadzenie takiego bloga ma sens, patrzę na koszyki innych ludzi i od razu odzyskuję motywację do pisania.
Źródło: http://lifemanagerka.pl/
M: Co na początku blogowania sprawiało Ci największą trudność. Czy są jakieś rzeczy, które teraz – z perspektywy czasu - zrobiłabyś inaczej?
A: Moje początki były bardzo chaotyczne i nieprzemyślane. Chciałam prowadzić bloga, ale ze względu na absorbującą pracę, brakowało mi na to czasu. Założyłam go więc byle jak, byle gdzie… To cud, że chociaż nazwa okazała się trafiona. Dziś podeszłabym do tematu zupełnie inaczej, m.in. od razu wystartowałabym na własnym hostingu i domenie. Do dziś nie mogę pozbyć się bałaganu po moich blogowych przeprowadzkach.
M: Czy łatwo jest łączyć pracę freelancera marketingowca z tworzeniem własnej marki blogowej?
A: Na pewno o wiele łatwiej niż osobie, która pracuje na etacie i która nie ma nic wspólnego z marketingiem. Ale jak to często w takich sytuacjach bywa - przez bardzo długi czas byłam jak ten szewc bez butów. Niby znałam wszystkie narzędzia marketingowe, jakimi posługują się blogerzy, ale miałam duże opory przed wykorzystywaniem ich do marketingu własnego bloga. Nigdy nie zależało mi na wielkiej popularności, nie prowadziłam bloga po to, aby być rozpoznawaną czy żeby brać udział w kampaniach dużych marek. Ostatnio jednak dotarło do mnie, że marketing jest potrzebny nie tylko do pozyskiwania popularności, ale i do podtrzymywania efektów dotychczasowej pracy. Czytelnicy mają teraz tak dużo treści w Internecie, że trudno ich przy sobie zatrzymać. I to jest ok, że oni czasami odchodzą, ale żeby to się jakoś kręciło, na ich miejsce muszą przychodzić nowi. Postanowiłam zmienić nastawienie i bardziej zadbać o marketing mojego bloga, bo do tej pory w ogóle go nie promowałam.
Źródło: http://lifemanagerka.pl/
M: Jakie masz zasady, jeśli chodzi o współprace? Czym kierujesz się przy wyborze blogowych zleceń?
A: Moje zasady są bardzo restrykcyjne, czasami sama mam wątpliwości, czy nie przesadzam. Chciałabym powiedzieć, że po prostu nie reklamuję produktów, których sama nigdy bym nie kupiła, ale to jest jeszcze bardziej rygorystyczne. Przykładowo - otwarcie mówię o tym, że od czasu do czasu jem czekoladę (i pokazuję to), ale odrzuciłam wszystkie propozycje współpracy od producentów czekolad, bo uważam, że nie powinnam reklamować rzeczy, które powszechnie są uznawane za niezdrowe (choć z tą czekoladą to naprawdę przegięłam, bo przecież taka z min. 70% kakao nie jest niezdrowa). Bardzo zwracam uwagę też na składy produktów, które miałabym reklamować. Zostałam kiedyś wybrana do naprawdę świetnej kampanii, miałam być jedyną ambasadorką marki, odbyć kilka podróży z osobą towarzyszącą itd. Na etapie podpisywania umowy dokopałam się do informacji, że ten produkt jednak zawiera konserwanty (co wcześniej przede mną ukrywano) i zrezygnowałam z tej współpracy. Prawdopodobnie czytelnicy w ogóle nie zwróciliby uwagi na ten szczegół w składzie reklamowanego produktu, ale ja nie czułabym się dobrze biorąc udział w tej kampanii. Faktem jest, że przechodzą mi koło nosa naprawdę duże pieniądze, ale wydaje mi się, że życie w zgodzie ze sobą jest ważniejsze. Generalnie z moją tematyką trudno jest uczynić z bloga dobrze prosperujący biznes, bo najwięcej płacą te marki, z których ja prywatnie nigdy bym nie skorzystała. Rekinem blogowego biznesu nie zostanę, już się z tym pogodziłam.
M: Jakie treści na swoim blogu wyjątkowo lubisz? Czy jest cykl, z którego jesteś wyjątkowo dumna?
A: Z całego bloga jestem dumna! Bardzo trudno mi wybrać jeden cykl, bo każdy wnosi coś innego. Ale takimi najbardziej wpływającymi na życie czytelników cyklami są „Poniedziałki freelancera” i posty „Z pamiętnika aparatki” (czyli o leczeniu ortodontycznym). Za nie otrzymuję też najwięcej podziękowań. Teraz jestem dumna z moich „tanecznych sobót” na Instagramie. Są takie „moje”, generują mnóstwo pozytywnej energii, odbiorcy piszą, że pod ich wpływem zaczynają tańczyć, albo zapisują się na zajęcia. Coś pięknego!
M: Co jest dla Ciebie najważniejsze w blogowaniu na tematy dotyczące zdrowia?
A: W blogowaniu o zdrowiu moim zdaniem ważne jest dokładne sprawdzanie źródeł przekazywanych informacji i nie powielanie mitów. Sama jednak nie lubię pisać artykułów o charakterze naukowym i stricte edukacyjnym, dlatego postanowiłam oprzeć bloga przede wszystkim na dzieleniu się własnym doświadczeniem. I tutaj uważam, że najważniejsza jest transparentność. Otwarcie piszę o swoich problemach zdrowotnych, wynikach badań, postępach w leczeniu albo ich braku. To ważne tło dla wielu moich postów i przydatna informacja dla czytelników, którzy zmagają się z podobnymi problemami.
M: Prowadzisz kanał ,,ZdrowoManiaTV”, gdzie testujesz nowe aktywności fizyczne i rozmawiasz ze specjalistami, w tym lekarzami. Powiedz, jak wygląda nakręcenie odcinka od kuchni?
A: ZdrowoManię realizuję dzięki wsparciu firmy, w której kiedyś pracowałam na etacie i którą tworzą wspaniali ludzie. Jest to przede wszystkim wsparcie finansowe, dzięki któremu mogę zaangażować operatora, który odciąża mnie w kwestiach technicznych. Wszystkie odcinki powstają najpierw w mojej głowie, inspiruje mnie do nich samo życie, na każdym kroku wpadają mi do głowy jakieś pomysły. Potem rozpoczynam proces szukania gościa do zaplanowanego odcinka. To chyba najtrudniejszy etap pracy, nie zawsze udaje mi się znaleźć odpowiednią osobę, a z niektórymi umawiam się dosłownie miesiącami. Same nagrania nie zajmują wiele czasu. Zazwyczaj jest to ok. godzina, choć kiedy nagrywamy odcinki z serii „ZdrowoMania testuje”, może trwać to nawet kilka godzin. Odcinki kulinarne kręcimy poza Warszawą, więc za jedną wizytą w tym miejscu nagrywamy min. 4 przepisy. Później mój operator działa z montażem, jest w tym bardzo samodzielny i świetnie mu to wychodzi. Dostaję do akceptacji gotowy odcinek, w którym czasami zlecam wprowadzenie jakichś zmian. Najwięcej pracy jest przy długich wywiadach, z których staram się wyeliminować powtórzenia, aby przekaz był jak najbardziej konkretny. Każdy odcinek oglądam po kilka, a w skrajnych przypadkach nawet kilkanaście razy. Końcowym etapem (publikacją i promocją) zajmuję się sama.
M: Co sprawia Ci większą satysfakcję: tworzenie wpisów blogowych, czy nagrywanie materiałów na kanał ,,ZdrowoManiaTV”?
A: To dwa nieco inne rodzaje pracy, ale oba sprawiają mi tak samo dużą satysfakcję :)
M: Prócz prowadzenia bloga i nagrywania filmów na kanał ,,ZdrowoManiaTV” wprowadziłaś także swój blogowy produkt: ,,Dziennik obserwacji organizmu”. Skąd ten pomysł i co byś poradziła blogerom, którzy zabierają się do tworzenia własnego produktu?
A: Dziennik Obserwacji Organizmu stworzyłam dla siebie, bo chciałam sprawdzić jakie składniki mojej diety szkodzą mi na cerę. W pewnym momencie pomyślałam, że osób potrzebujących takiego produktu może być więcej. Postanowiłam zacząć go sprzedawać, ale zanim do tego doszło - udoskonalałam go przez około 2 miesiące. Później - jako że jestem typową „Zosią Samosią” - sama zajęłam się wdrożeniem produktu do sprzedaży. Robienie tego metodą prób i błędów zajęło mi sporo czasu, więc jeśli ktoś chce go zaoszczędzić, polecałabym skorzystać z doświadczenia innych blogerów (jest na ten temat sporo artykułów, kursów i podcastów). Warto też poradzić się specjalistów, jakie kroki należy wykonać, aby wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Moim największym błędem było zaufanie zupełnie niezorientowanej w temacie produktów elektronicznych księgowości.
M: Czy są jacyś influencerzy, którymi się inspirujesz?
A: Trudno powiedzieć, bo jednocześnie inspiruję się wieloma osobami i nie inspiruję nikim. Po prostu nie ma konkretnych influencerów, których obserwowałabym pod kątem inspirowania się nimi, ale na pewno czerpię inspiracje również od innych, tylko dzieje się to zupełnie przypadkiem, przy okazji.
Źródło: http://lifemanagerka.pl/
M: Jakie są Twoje plany na przyszłość - jeśli chodzi o bloga i kanał na Youtube?
A: Szczerze mówiąc nie lubię planować przyszłości. Mój blog i kanały na YouTube są odzwierciedleniem tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu i na czym najbardziej w danej chwili się koncentruję. Na pewno planuję kontynuować swoją działalność i promować zdrowy, świadomy i szczęśliwy styl życia, ale jak dokładnie to się będzie odbywało, to życie pokaże :)
Rozmawiała: Martyna Chmielewska